Dotarliśmy bez jakiś super komplikacji, poza tym że przez całą drogę leżał na moich stopach ogromny wilczur. Ale po co przejmować się tak błahymi rzeczami w obliczu super wyjazdu. Jak na ironię w czerwcu padał deszcz, ale potraktowaliśmy to jako ochłodę oraz ostatnią przykrą rzecz która spotka nas podczas tego wyjazdu :). Obowiązkowo spacer po Plantach, Rynek Starego Miasta oraz Wawel kątem oka. Potem szybkim krokiem na jakieś jedzenie. Uwielbiam to miasto, polecam dzielnicę Kazimierz, zarówno architektonicznie jak i od strony gastronomicznej. Jednym z obowiązków jest zjedzenie zapiekanki w tejże dzielnicy przy Placu Nowym, jest tam multum barków serwujących równie dobre zapiekanki z czym tylko sobie człowiek zamarzy. U kogo najlepsze!? Też bym chciał wiedzieć. Może małą wskazówką będzie długość kolejki. Ale mimo wszystko poziom jest chyba równy, przynajmniej w najbliższej okolicy. Za 6-7 zł można zjeść coś naprawdę smacznego. Tymczasem biegiem na zakupy przed podróżą na lotnisko. REKLAMA. ile razy jestem w Krakowie zawsze wpadnę do któryś delikatesów Kefirek. Jest ich kilka, bardzo blisko rynku w bocznych uliczkach. Pewnie ten sklep nie jest jakiś super, ale kojarzy mi się z wakacjami, wypoczynkiem i tym pięknym miastem.